Kamil Żmuda: Oczekiwania były większe

Kamil Żmuda: Oczekiwania były większe

Zapraszamy do rozmowy z trenerem Niwy Nowa Wieś Kamilem Żmudą, który powiedział nam kilka słów na temat zakończonej nie dawno rundy jesiennej.

Runda jesienna w wadowickiej "okręgówce" za nami. Od jej zakończenia minęło już kilka dni, zatem jak ją ocenisz "na chłodno"?

Kamil Żmuda: - Ciężko pozytywnie ocenić tę rundę przez pryzmat zdobytych punktów. Oczekiwania zarówno moje, zarządu klubu, a przede wszystkim zawodników i kibiców na pewno były większe jednak rzeczywistość bardzo boleśnie sprowadziła nas na ziemię i musimy akceptować to miejsce, w którym się znaleźliśmy. Tylko ciężką i systematyczną pracą możemy pokazać wszystkim, że to był przypadek i zrządzenie losu, że tak się to wszystko poukładało. Zwycięstwa łatwo się przyswaja, ale tak naprawdę to porażki kształtują charaktery i mam nadzieję, że wyciągniemy pozytywne wnioski z całej tej rundy.

Nie da się ukryć, że przed startem sezonu po naszej drużynie jako spadkowiczu z IV ligi spodziewano się dużo więcej. Dlaczego Twoim zdaniem Niwa zdobyła tylko 17 punktów i jest dopiero na dwunastej pozycji?

- Szczegółową analizę meczy zostawiam dla siebie i drużyny. Naszym największym problemem jest strasznie dużo remisów. Były mecze gdzie do końca goniliśmy wynik i w końcówkach zapewnialiśmy sobie punkt, ale były też mecze, w których to rywale nas doganiali przysłowiowym rzutem na taśmę. W wielu meczach zabrakło nam instynktu "killerów", czyli dobicia przeciwnika. Mieliśmy ku temu znakomite okazje, których nie udało się zamienić na bramki. Część zawodników myślała, że z bagażem czwartoligowych doświadczeń samą obecnością na boisku sparaliżują rywala, a każdy przeciwnik walczył do upadłego. Nam tej walki zabrakło.

Patrząc na tabelę to Twoi podopieczni są pewnego rodzaju ewenementem. Mimo niskiej pozycji w tabeli, mniej porażek od Niwy mają tylko liderujące drużyny z Oświęcimia i Ryczowa. Czy to nie dziwne?

- Jak wcześniej mówiłem naszą bolączką były remisy. Czasami lepiej jeden mecz wygrać, a drugi przegrać niż dwa zremisować. Ja wierzę w tę drużynę i mało porażek wynika z tego, że my naprawdę zagraliśmy kilka niezłych spotkań, w których zabrakło nam tylko goli.

Z drugiej strony zaledwie trzy zwycięstwa nie są powodem do dumy. To tyle samo co ostatnie w tabeli Dąb Paszkówka oraz Skawa Wadowice. Siła rażenia naszej drużyny jest rzeczywiście tak słaba?

- U siebie wygraliśmy tylko jeden, ostatni mecz w rundzie. Spowodowane jest to faktem, że żadna drużyna, która w tej rundzie przyjechała do Nowej Wsi nie chciała prowadzić z nami otwartej gry. Niektóre wręcz stawiały autobusy na swojej połowie czy w polu karnym. Problemem polskiej piłki jest prowadzenie ataku pozycyjnego i my sobie też z nim nie radziliśmy najlepiej, bo zbyt krótko pracujemy razem aby wytrenować tyle schematów tego rozegrania żeby zaskoczyć przeciwnika. Wykorzystaliśmy też za mało ze stworzonych sytuacji, a to leży przede wszystkim w psychice moich zawodników.

Co ciekawe kiedy nasza drużyna wygrywała to przeważnie gromiąc rywali, jak chociażby 4:1 w Chełmku, czy też 6:1 z Żarkami. Jeśli przegrywała, to również wyraźnie, m.in. 0:4 z Sołą II i 0:3 w Białce. Skąd takie rozbieżności w formie biało-niebieskich?

- Mecze które wysoko przegraliśmy często na początku bardzo dobrze się układały. Pierwsza połowa meczu z rezerwami Soły była w naszym wykonaniu bardzo dobra, ale bramka do szatni i samobój na rozpoczęcie drugiej części zabiły w chłopakach wolę walki i skończyło się jak się skończyło. Przede wszystkim w początkowej fazie tych meczy nie potrafiliśmy złamać rywali, a kiedy traciliśmy bramki całkowicie schodziło z nas powietrze. Popełniliśmy w nich bardzo dużo błędów indywidualnych, które nie powinny się zdarzać i myślę, że się nie zdarzają naszym trampkarzom.

Co według Ciebie jako trenera było jesienią największym plusem, a co minusem w naszej ekipie?

- Największym plusem był fakt, że chłopaki chcieli i solidnie pracowali na treningach choć nie zawsze przekładało się to na wynik. Na duży plus zasługuje też młodzież, bo odważnie wchodzi do zespołu ale oni akurat powinni jeszcze więcej trenować. Jeśli chodzi o minus to zdecydowanie musimy popracować nad zachowaniem w trakcie meczu bo niejednokrotnie sami utrudniamy sobie sprawę przez zbędne dyskusję i ocenianie innych, a nie patrzenie na swoje obowiązki.

Po porażce z Sołą Łęki oddałeś się do dyspozycji zarządu. Ci zdecydowali, że zostaniesz na trenerskim stołku co najmniej do końca rundy. Wiadomo już czy wiosną nadal będziesz trenerem naszej drużyny?

- Odbyliśmy po tym meczu męską rozmowę, bo tak po prostu było trzeba. Na dzień dzisiejszy dalej będę pracował w Nowej Wsi, gdzie z moimi zawodnikami mam dużo do udowodnienia.

Na koniec pytanie o stan Twojego zdrowia. Jak przebiega rehabilitacja i wiesz już kiedy będziesz gotowy do gry?

- Rehabilitacja przebiega zgodnie z planem i teoretycznie powinienem dojść do pełnej sprawności w marcu lub kwietniu. Zerwanie achillesa to naprawdę ciężka kontuzja, która na tym poziomie kończyła przygodę z piłką wielu zawodników, dlatego nie chcę mówić czy i kiedy będę gotowy do grania. Jedno jest pewne: uczynię wszystko co w mojej mocy, aby jeszcze pobiegać trochę po zielonej murawie, bo naprawdę sprawia mi to ogromna radość.

Dziękuję i powodzenia!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości